Znakowanie elektroniczne kotów, w tym kotów wolno żyjących – analiza zasadności

Kotów, jako zwierząt domowych, jest w Polsce prawie tyle samo co psów, a skala ich bezdomności, chociaż mniej widoczna, jest znacznie większa. Nie ulega zatem wątpliwości,
że znakowanie kotów domowych – posiadających właściciela i bezdomnych – jest niezbędne,
by te zwierzęta, podobnie jak psy, zewidencjonować, co uważa się za najskuteczniejszą metodę zapobiegania bezdomności (ucieczki, zagubienia, porzucenia, a także identyfikacja przestępstw). Argumenty w tym przypadku pozostają identyczne, jak w odniesieniu do psów.

Koty tzw. wolno żyjące stanowią specyficzną i dość sztucznie wyodrębnioną grupę. Z jednej strony bowiem kot domowy Felis catus, jako gatunek, jest zwierzęciem udomowionym, zawsze żyjącym w pobliżu siedzib ludzkich, w pewnej lub całkowitej zależności od człowieka i nie należy go utożsamiać ze zwierzęciem wolno żyjącym (dzikim) w rozumieniu art. 4 pkt 21 Ustawy z dnia
21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt (t.j. Dz. U. z 2023, poz. 1580), zwanej dalej u.o.z. (w naszym kraju dzikimi przedstawicielami podrodziny kotów Felinae są żbik europejski Felis silvestris i ryś euroazjatycki Lynx lynx). Zresztą, ustawodawca nie bez powodu regulacje dotyczące opieki
nad kotami wolno żyjącymi zawarł w rozdziale 2. ustawy, dotyczącym zwierząt domowych,
zaś zwierzętom wolno żyjącym (dzikim) poświęcił rozdział 6. Oznacza to, że kotów wolno żyjących
nie należy traktować jako zwierząt dzikich, którym pozostawia się warunki do swobodnego bytu
i rozwoju, w tym rozmnażania. Wszystkie koty domowe, jako zwierzęta domowe w rozumieniu przepisów ustawy, powinny być objęte opieką człowieka, nawet jeśli kotom tzw. wolno żyjącym
z pewnych względów pozwalamy bytować na wolności. A jest to podyktowane różnymi przyczynami. Wśród najważniejszych należy wymienić:

  1. niektóre koty, od pokoleń bytujące w środowisku, są zdziczałe, przystosowane do takiego życia i funkcjonowania, czasami trudne do oswojenia i zaopiekowania w warunkach domowych czy schroniskowych,
  2. nie dysponujemy wystarczającą ilością miejsc w schroniskach, fundacjach/azylach/kociarniach czy domach adopcyjnych, by zapewnić opiekę oraz prawidłową socjalizację wszystkim kotom; wiąże się to oczywiście również z kosztami,
  3. tradycyjnie koty postrzegane są jako element krajobrazu, nie tylko wiejskiego,
    ale i miejskiego, uważane za sprzymierzeńca w walce człowieka z gryzoniami, co sprzyja podtrzymywaniu mentalności opartej na widoku kota na wolności.

Nie zmienia to jednak faktu, że, mówiąc zarówno o kocie posiadającym właściciela, bezdomnym,
jak i tzw. wolno żyjącym, mamy do czynienia z tym samym gatunkiem.

Pisząc o statusie kota, należy podkreślić, że jest on płynny, w wielu przypadkach się zmienia,
a granica często jest nie do uchwycenia. Przysparza to komplikacji w kategoryzowaniu kotów. Porzucone koty stają się zdziczałe i zasilają szeregi tzw. wolno żyjących, zaś koty tzw. wolno żyjące, objęte opieką i odpowiednio socjalizowane, szybko potrafią oswoić się z człowiekiem, niejednokrotnie znajdują domy, zyskując status kota posiadającego właściciela, zwierzęcia domowego w rozumieniu przepisów ustawy.

Nie ma zatem możliwości precyzyjnego, trafnego i, co najważniejsze, stałego określenia kategorii i statusu danego kota.

Rozważając obowiązek elektronicznego znakowania kotów i chcąc uczynić go egzekwowalnym, nie można powyższego pominąć. Dodatkowo sytuację komplikuje fakt, że część właścicieli kotów wypuszcza swoje zwierzęta z domów (koty wychodzące). W praktyce zatem,
na wolności koty bywają nie do odróżnienia. Wymagając od właścicieli kotów ich elektronicznego oznakowania, zaś nie obejmując nim kotów tzw. wolno żyjących, uczynilibyśmy ten przepis martwym. Wystarczyłoby bowiem, że niektórzy właściciele zwierząt, chcąc uniknąć ciążącego na nich obowiązku, oświadczaliby, że kot nie jest ich własnością, tylko jest to kot tzw. wolno żyjący,
a u nich jest tylko np. dokarmiany. Dlatego niezbędne jest znakowanie wszystkich kotów – z wpisem do bazy albo właściciela zwierzęcia, albo gminy w przypadku kotów bezdomnych i wolno żyjących. Oczywiście gminy nie miałyby obowiązku jednorazowego odłowienia i zaczipowania wszystkich kotów wolno żyjących, co z oczywistych względów byłoby trudne, tylko obowiązek sukcesywnego znakowania – przy każdym odłowieniu dokonanym w celu przeprowadzenia zabiegu kastracji/sterylizacji, leczenia, adopcji, czy innych sytuacjach, w których kot znalazłby się w ich rękach. W ten sposób sukcesywnie gatunek byłby obejmowany ewidencją. Byłby to jednocześnie ważny krok w kierunku zmierzenia, a dalej – zmniejszenia skali bezdomności, którą dotknięte są koty.

Jednocześnie mogłoby to zwiększyć wskaźnik adopcji, ponieważ zwierzę czipujemy raz.
A wpis gminy jako właściciela zwierzęcia w każdej chwili można zmienić na wpis osoby nowego opiekuna. Gmina, podejmując kroki w celu zaewidencjonowania danego kota, miałaby obowiązek
i świadomość, że kot ten pozostaje pod jej opieką – że należy go karmić, wykastrować, czy też leczyć w razie konieczności. Mogłoby to pozytywnie wpłynąć na starania gmin czynione w kierunku znajdowania tym kotom, które wykazują predyspozycję do oswojenia i socjalizacji, nowych domów. Jest to czynnik niezmiernie ważny w zmniejszaniu zjawiska bezdomności kotów. W aktualnej sytuacji bowiem koty pozostają w zasadzie nieidentyfikowalne, a ich sytuacja i problemy niedostrzegalne,
bo wiele kotów w praktyce pozostaje „niczyimi”, zdanymi na los ludzi, których spotkają na swojej drodze.

Odrębną kwestią jest fakt, że pewna część gmin ma podpisane umowy ze schroniskami zlokalizowanymi w dużej odległości od gminy. Brak czipa, utrudniający szybki powrót kota
do właściciela, oprócz wysokich dla gminy kosztów umieszczenia go w schronisku, powoduje,
że zwierzęta te często nie są odbierane – z powodu odległości, utrudnionej dostępności
lub niewiedzy, gdzie właściciel ma swojego kota szukać bądź utraty nadziei na jego odnalezienie. 

Kolejnym argumentem jest to, że w związku z ogromną skalą kociej bezdomności, konieczne jest doprecyzowanie zakresu opieki nad kotami tzw. wolno żyjącymi, co powinno mieć ścisły związek z ewidencją miejsc ich bytowania, określeniem ich liczby w danym miejscu, osób odpowiedzialnych
za faktyczne sprawowanie opieki (w tym przede wszystkim regularnego karmienia), itd. Oznakowanie elektroniczne takich kotów doskonale wypełniłoby tutaj pewną lukę, bowiem po sprawdzeniu czipa byłoby wiadomo, że dany kot pozostaje pod opieką gminy, kto się nim zajmuje i że nie ma konieczności odławiania go i umieszczania w schronisku, bo bytuje na konkretnym terenie, do czego jest przystosowany. Można w ten sposób uniknąć traktowania takich kotów jak bezdomnych
(w rozumieniu art. 4 pkt 16 u.o.z., tj. np. porzuconych czy zagubionych), a co za tym idzie – uniknąć kosztów zapewnienia im miejsca w schronisku, a dla samych kotów – związanego z tym stresu.
Do bazy można wpisać również informacje o przeprowadzonym zabiegu kastracji, czy inne istotne dane o konkretnym kocie.

Z uwagi na duży wpływ kotów na środowisko przyrodnicze i zmniejszenie liczebności populacji gatunków zwierząt, w tym gatunków chronionych, jak ptaki, drobne gady i ssaki (przez IUCN kot domowy jest uznawany za gatunek inwazyjny), należy zadbać o to, by kotów
tzw. wolno żyjących oraz kotów bezdomnych bytowało w środowisku możliwie jak najmniej. Najważniejsza jest oczywiście pod tym względem ich systematyczna i powszechna kastracja
oraz podejmowanie prób ich oswajania i adopcji, kiedy tylko jest to możliwe. Elektroniczne znakowanie może jednak w tym przypadku również pełnić bardzo ważną rolę z uwagi na to, że jest najlepszym, a tak naprawdę jedynym skutecznym sposobem ewidencjonowania kotów i badania liczebności ich lokalnych populacji oraz ich wpływu na środowisko przyrodnicze.

Sprawdzenie czipa u kota pozwoli jednocześnie na szybkie zweryfikowanie czy zwierzę zostało już wykastrowane i oszczędzi mu stresu związanego z ponownym poddaniem narkozie (ważne zwłaszcza u kotek, u których nie można stwierdzić wizualnie, ani czasem nawet w badaniu USG, czy zabieg był już przeprowadzany), a gminie kosztów związanych z zabiegiem operacyjnym. 

Inną kwestią jest odpowiedzialność właścicieli kotów za ich utrzymanie, w tym leczenie
czy kastrację. Wiele gmin, sprawując opiekę nad kotami tzw. wolno żyjącymi, zapewnia ich dokarmianie, leczenie i zabiegi ubezpłodnienia. Istnieją właściciele kotów, którzy wykorzystują to
dla zapewniania opieki swoim prywatnym zwierzętom (lekarz weterynarii bez sprawdzenia czipa
nie wie, czyj tak naprawdę jest dany kot). Oznakowanie elektroniczne pozwoli na zminimalizowanie skali tych nadużyć i ponoszenia przez gminy kosztów opieki nad zwierzętami posiadającymi właściciela.

Odnosząc się do trudności z egzekwowaniem od właścicieli obowiązku elektronicznego znakowania kotów, nie sposób nie przyznać, że będzie nastręczało ono pewnych trudności, zwłaszcza na obszarach wiejskich, gdzie koty mają większą swobodę przemieszczania się. Jednak od samej konieczności sprawowania kontroli i wymagania, by każdy kot w Polsce został objęty znakowaniem, ważniejszym wydaje się być samo rozpoczęcie tego procesu. Jeśli przepis prawa spowoduje, że znakowanie elektroniczne kotów stanie się obowiązkowe, to znaczna część właścicieli tych zwierząt po prostu je zaczipuje – wypełniając swój obowiązek, a jednocześnie kreując trend, wyrabiając zwyczaj. Pomocna może być w tym przypadku rola lekarzy weterynarii, zobligowanych
do każdorazowego weryfikowania (podczas szczepień, leczenia, kastracji, itd.), czy mają do czynienia
z kotem zaczipowanym i przypominania właścicielom o istnieniu takiego obowiązku. Z czasem liczba oznakowanych elektronicznie kotów będzie się zwiększać. I nawet jeśli pewna część kotów pozostanie niezaczipowana – a przyznać należy, że zapewne będzie to większy odsetek niż
w przypadku psów – to gros pracy na rzecz zapobiegania bezdomności kotów zostanie już wykonane. Te zwierzęta będą już pod pewną ochroną przed zagubieniem, porzuceniem, z ułatwionym powrotem do domu, do opiekuna lub pod kontrolowalną opieką gmin. I dla tych wszystkich kotów warto ten obowiązek wprowadzić. Pozwoli to na jednoczesne odciążenie schronisk, organizacji społecznych
i domów tymczasowych. A jest to bardzo istotne z uwagi na fakt, że nie dysponujemy wystarczającą liczbą miejsc dla kotów i powszechnym problemem pozostaje przeciążenie wszystkich podmiotów uczestniczących w opiece nad nimi. Każdy zaś kot, który wraca do swojego właściciela, zwalnia miejsce innemu w potrzebie. Samo egzekwowanie od właścicieli obowiązku elektronicznego oznakowania kotów można odsunąć w czasie względem właścicieli psów lub uczynić obowiązek wymagalnym w dłuższym terminie np. poprzez vacatio legis. Nie można jednak dopuścić do tego, by wprowadzenie tak ważnej dla zwierząt i koniecznej zmiany w polskim prawie, jaką jest wprowadzenie elektronicznego znakowania, odbyło się z pominięciem niemalże tak licznej jak psy grupy zwierząt domowych, jakie stanowią koty.

Na koniec warto wskazać, że niejasny status kotów tzw. wolno żyjących powoduje kłopoty (lub nadużycia) związane z identyfikacją i ustaleniem własności/bezdomności kotów. Chaos ten sprawia, że problemy kotów są niedostrzegalne i bagatelizowane, a odpowiedzialność za opiekę
nad nimi rozmywa się. Funkcjonują bardzo odmienne interpretacje określenia „wolno żyjące”
w odniesieniu do kotów, a w praktyce występują ogromne trudności z rozróżnianiem ich poszczególnych kategorii. Elektroniczne oznakowanie jest czynnikiem, który odegra w tym przypadku kluczową rolę, ponieważ po wpisaniu do bazy danych właściciela – odpowiedzialny za opiekę
nad kotem będzie właściciel, zaś w przypadku pozostałych kotów (bezdomnych i tzw. wolno żyjących)
– gmina.

Jednocześnie dobrym rozwiązaniem byłoby usunięcie z art. 11a ust. 2 pkt 2 u.o.z. określenia „koty wolno żyjące”, które ten chaos powoduje. Jak wskazano na wstępie, kot domowy to gatunek udomowiony, którego byt zależy od człowieka. Dlatego też człowiek jest odpowiedzialny
za zapewnienie wszystkim kotom, bez względu na ich status oraz stopień oswojenia, opieki
– instytucjonalnej/domowej lub w miejscu bytowania. Równolegle do usunięcia wskazanego określenia, art. 11a ust. 2 pkt 1 u.o.z. wymagałby rozróżnienia sposobu postępowania z bezdomnymi:

a) psami – którym, jak dotąd, zapewnialibyśmy miejsce w schronisku,

b) kotami – w przypadku których pozostawilibyśmy gminom możliwość wyboru pomiędzy:

  • zapewnieniem miejsca w schronisku – jeśli kot jest typowo bezdomny, dostatecznie oswojony, mieszkał z człowiekiem, zgubił się, został porzucony, i mamy w schronisku odpowiednie warunki, lub
  • zapewnieniem innego miejsca opieki – bezpośrednia adopcja, dom tymczasowy, fundacja/azyl/kociarnia – jeśli jest taka możliwość, a kot nie może bytować na wolności, lub
  • pozostawieniem kota w środowisku i tam zapewnieniem mu opieki – karmienia, kastracji, leczenia, schronienia – zwłaszcza, jeśli kot dobrze sobie radzi w środowisku lub jest zdziczały, a jego socjalizacja jest problematyczna.

W każdym przypadku odłowiony kot zostaje zaczipowany i pozostaje pod opieką gminy do momentu znalezienia poprzedniego lub nowego właściciela.

Jeżeli powszechnie znakuje się nawet zwierzęta gospodarskie, to w procesie wdrażania elektronicznego znakowania nie możemy pominąć kotów, które, zaraz po psach, stanowią najliczniejszą grupę zwierząt domowych w kraju, zaś najliczniejszą w większości krajów europejskich. Elektroniczne znakowanie obejmujące również koty tzw. wolno żyjące wydaje się zaś być jedyną drogą do możliwości egzekwowania tego obowiązku od właścicieli kotów, jak i ograniczania nadużyć
i wydatków gmin na opiekę nad kotami posiadającymi właściciela. Ponadto uporządkuje kwestie odpowiedzialności za opiekę nad wszystkimi kategoriami kotów, jak również niewątpliwie przyczyni się do zmniejszenia skali kociej bezdomności.

Opracowanie: Koalicja sPrawa Bezdomnych Zwierząt, maj 2024 r.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *